Darmowa dostawa od 200zł
Recenzja #1 Nas - Nastradamus 0
#1 Nas - Nastradamus

Nastradamus - czwarty studyjny album nowojorskiego rapera, wydany w 1999r. przez Columbia Records. Już sama okładka kojarzy nam się bardzo z poprzednim krążkiem wydanym w tym samym roku, który nosi tytuł „I ‘AM”. I słusznie, ponieważ pierwotny koncept zakładał kontynuację poprzedniej płyty. Ostatecznie stało się inaczej i „Nastradamus” został wykreowany jako osobna płaszczyzna artystycznego wydźwięku.

Ośmioro producentów muzycznych pojawiających się  na płycie, zadbało o warstwę dźwiękową. Ta warstwa nie zaskakuje szaleńczo, natomiast powoduje, ze jest właściwa, płynna i spójna. Oto oni, Rich Nice, L.E.S. , Dame Grease, Nashiem Myrick, Carlos Broady, Dj Premier, Havoc, Timbaland, którzy zadbali o bity i trzeba przyznać, ze z najwyższą starannością przyprawili to wszystko wspaniałymi samplami.


Płyta rozpoczyna się bez większych fanfarów.

The Prediction” 1:20, na samym wstępie podróży raperowi towarzyszy piękna Jessica Care Moore. Zaprasza nas w podróż, która będzie trwała 62 minuty i 33 sekundy. Tyle czasu mamy, ażeby popłynąć z nurtem nowojorskiego rapu. Będzie sprzyjająco, lecz niestety spotkamy kilka „delikatnych mielizn”. Będziemy mogli się wyciszyć i rozpalić swe serce. Będzie przyjemnie i ciekawie zarazem. Warstwa liryczna Nas’ a, jego sposób wyrażania emocji, flow i charyzma z jaką „się porusza” po bicie to soczysty, „niesparaliżowany” niczym NOWY JORK. Prawda i szczerość. Sprawy ważne i istotne.

Zatem płyńmy...

LIFE WE CHOSE” Produkcja L.E.S., pozwala nam wystartować. 04:08 tyle czasu mam, ażeby się  wsłuchać w to co NAS ma nam do przekazania. Jest płynnie z surowym refrenem. Bit kołysze, urozmaicony nie nuży, nie męczy monotonnością. Wszystko dobrze, lecz zbyt łagodnie.

Nastradamus” Spodziewałem się tutaj czegoś bardziej wyrazistego, zważywszy że to singiel tytułowy płyty. Nie wybija się po poprzednim utworze. Refren wpada w ucho, lecz nie na  wieczność. L.E.S. utrzymuje ten sam poziom na równi z „LIFE WE CHOSE”. Szkoda, że tak się stało….

Same of us have Angels” Następuje przełamanie po singlu, który miał być jednym niepowtarzalnym na płycie. Nas opowiada rzeczy ważne, istotne dla społeczności w której żyje i z którą się identyfikuje. Czuć tutaj coś wyjątkowego. Dame Grease stworzył bit, który idealnie komponuje się z tym co Nas chce nam przekazać. Płyniemy bez jakiejkolwiek mielizny. Jest bardzo przyjemnie…..

Project Windows” Podkład stworzony przez Nashiem Myrick i Carlos Broady. Raper do tego utworu zaprosił zaprzyjaźnionego Ronalda Isleya. Cudownie doprawiając danie jego świetnym wokalem w refrenach. Piękne pianino, hi-haty i styl. Nowojorski brud z domieszką soulu i melodyjności. Takiego Nasira po prostu nie sposób nie kochać!. Jego wokal i fortepian - doskonałe połączenie. Miód i pszczoły.

Come get me” Premier. Dj Premier. I jest rozpęd. Tutaj nikt nie bierze jeńców. Ostre cięcie po całości! Bit najwyższa klasa. Tego Pana i tego brzmienia nie trzeba nikomu raczej przedstawiać i tłumaczyć. Stopa, wers, wers, stopa, werbel. Maszyna. Trzeba się trzymać, bo można wypaść z czółna którym płyniemy. Serce rośnie, a głowa buja się tak, że może odpaść. Yeah!

Shoot’em up” Havoc zadbał tutaj o bas, którego tak bardzo brakowało mi od samego początku podróży, podczas odsłuchiwania tego albumu. Prosty bit, nie znaczy wcale że prostacki.Nasir Jones doskonale się tutaj odnajduje….i to pianinko….czy słyszysz to pianinko….?....Jest lepiej niż dobrze.

Lost World” Zaproszeni goście z Millenium Thug oraz Nashawn niestety nie wzbogacili utworu w sposób szczególny, wręcz przeciwnie trochę przeszkadzają. Dopiero jak wchodzi Nas ze swoją nawijką na bit, zaczynamy czuć ze utwór zaczyna żyć i dociera do uszu, każdy element podkładu. On wie jak to uczynić najlepiej. L.E.S. ma doskonałe wyczucie i zmysł… jak zsamplować wokal.   

Family” 9 utwór na płycie to proszę Państwa NOWY JORK w całej swej okazałości!!! Mobb Deep i Nas, to nie może być słabe!. Połączenie gości z gospodarzem, pozwoliło omijać mielizny, nawet jeżeli takowe się przytrafiły, zapominamy. Wszystko płynie. Dame Grease wprowadził tutaj bardzo ciekawe brzmienie werbla, w którym nie słychać żadnej membrany. Punkowy wydźwięk perkusji. Niebywałe. Muzyka klasyczna, także nie jest obca temu Panu. Głęboka przyjemność słuchania.      

God love us” Piękny bas i dzwoneczki na wstępie. Później jednak czegoś brakuje… choć utwór pozwala nam jak najbardziej płynąc, nie jest jakąś niestety silą. Trochę jakby przeciekał przez palce, nie można w pełni się skupić i uchwycić. Niestety. Nasir także nie lamie nam tutaj karków. Sprawia wrażenie słabego, zmęczonego. Ale to może kwestia bitu, lub zielonego specyfiku, który tak bardzo wszak lubił.

Quiet Niggas” Dame Grease na bicie, Bravehearts uzupełniają utwór wokalnie. Niesamowita sprawa, ponieważ sample pochodzą od Squaresoft z „Final Fantasy VII”, gry której rzecz oczywista nikomu nie trzeba przedstawiać. Do tego dokładamy sample z „Shoot’em up” 2 Paca i wychodzi nam coś znakomicie wyjątkowego.   

Big Girl” Opowieść o kobiecie, która jest już dorosła. Raper frunie tutaj, aż milo. Wszystko się pięknie klei. L.E.S. zrobił bit, który Nas doskonale uzupełnia o flow. Powstała jedność, jak kobieta i mężczyzna. Wszystko o czym mówi, i jak mówi łączy się w całość. Znakomite!

New World” Zaczynamy od odliczania czasu do Nowego Roku. L.E.S. sięgnął po sample z TOTO „Africa”. Zawsze darzyłem ogromną sympatią ten oto utwór, i za nic nie przypuszczałbym ze można tak genialnie wykorzystać go w rapie. Świetny numer na wszelkiego rodzaju domówki, tudzież inne urocze imprezy J U mnie będzie już chyba zawsze grał w noc sylwestrowa, i tuż po niej. Bardzo świeże i żywe, płyniemy!

You owe me” Czas na przełamanie nowojorskich klasycznych bitów. Przed nami bit od Timbalanda, a gościem wokalnym Ginuwine. Nas jest wszechstronny. Odnajduje się nawet na takich New-brzmieniach znakomicie. Wśród syntetyczności syntezatorów, wie co ma robić. Impreza trwa nadal. Tańczymy i ruszamy całym ciałem. Ginuwine wkomponował swój refren przewybornie. A Nas śmiga na bicie, jakby nie miał zamiaru przestać. Jest dobrze.

The outcome” Wszystko co płynie, kiedyś dopłynie. I tak stało się tutaj. Dopłynęliśmy. Udało się. Wychodzimy na brzeg z naszego muzycznego czółna. Cali i zdrowi, zdecydowanie bogatsi o przeżycia muzyczne. Nakarmieni i napojeni. Nas dostarczył nam wraz z płytą „Nastradamus” wielu ciekawych doznań. Żegna nas piękna Jessica Care Moore i jej jakże piękny głos.

Album dobry, jednak niesensacyjny.



 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl